Nałęczów
Nadszedł dzień wyjazdu na turnus rehabilitacyjny. Do Nałęczowa nie jest daleko, to samo województwo. Mieli dzwonić trzy dni wcześniej i wyjaśnić mi okoliczności przyjazdu ale nikt się nie odezwał, więc zadzwoniłem ja. Zastanawiałem się czy jechać własnym samochodem czy prosić tatę by mnie zawiózł. Okazało się, że parking płatny jest 15 złociszy za dobę co po trzech tygodniach stanowi ponad trzy stówki dodatkowych kosztów. Nałęczów to mała mieścina, dwie ulice na krzyż a samochodów od groma. Nie będę kombinował, więc poprosiłem ojca by mnie zawiózł. Stwierdził, że półtorej godzinki i będziemy.
Niestety nie wziął pod uwagę, że od pierwszego zmieniły się przepisy i każdy elegancko przepisowo, w każdej miejscowości jak myszka przemykał równo 50km/h. Do tego padający deszcz. Po dwóch i pół godzinie dotarliśmy do celu. Była godzina 15, więc po obiedzie już dawno było. Ale emocje trzymały żołądek w ryzach.
Pani w recepcji zaczęła moje przyjęcie więc tato się zapytał o toaletę. Niestety nie można skorzystać z toalety bo wirus. Podziękowałem mu za podwózkę i poleciał do wedla na kawę i siku. W recepcji same dziwne rzeczy. Zapisany byłem drugim imieniem a numer telefonu był jakiś z kosmosu. Dlatego do mnie nie zadzwonili z instrukcjami. Pani poinformowała mnie o dodatkowych opłatach. Czajnik 15 zł za pobyt oraz 30 zł za dostęp do telewizji.
Dostałem pokój na ostatnim, drugim piętrze. Zapisałem się od razu na posiłki w stołówce w pierwszej turze. Głodny byłem, nie będę czekał. Miałem zanieść rzeczy po czym udać się na wywiad do pokoju pielęgniarki dyżurnej i do lekarza.
W pokoju był już lokator o dziwo nie stary dziadek, tylko koleżka tak na oko w moim wieku i jak się później okazało, był w moim wieku. Poleciałem do dyżurki, oddałem wypis ze szpitala i wyniki testu na koronę. Dostałem w zamian zestaw leków na wieczór i rozpiskę z planem dnia ćwiczeń. Trzeba było na niej zbierać podpisy. Mają też stronkę www. Podajesz swój numer zameldowania i hasło jakieś tam wygenerowane i to samo masz w wersji elektronicznej. Odlicza Ci nawet dni pobytu.
Kolację zjadłem w miłym towarzystwie małżeństwa, które odzyskiwało siły po przebytej koronie. Niestety za dwa dni kończył im się pobyt, więc na pewno zmienią mi otoczenie lub dodadzą ludzi.
Pokój dwuosobowy, łazienka z kabiną prysznicową i kiblem upchnięte jak w kamperze. Telewizor z dupą chyba z 9 cali przysłaniał pół okna i telefon stacjonarny. Kanały w tv odzwierciedlały sytuację narodową. Oprócz pakietu naszej jedynej słusznej tv były jeszcze tvnowskie dwa i tyle. Okazało się, że mają wifi, jakiegoś deesela. Mimo, że mi łapie jedną kreskę w pokoju, jakoś działa. Założyłem słuchawki i poszedłem spać.